Meandry to zakręty. My poznaliśmy zakręty drugiej co do wielkości rzeki w Polsce. Płynęliśmy nimi około 8 km. Na najpiękniejszej trasie Odry- od Chałupek do Zabełkowa. To było fascynujące, niepowtarzalne, jedyne w  takim wymiarze wydarzenie. Nigdy przedtem nikt z nas nie miał możliwości, odwagi ani sposobu na taką niezwykłą podróż.

Do tej niezwykłej wyprawy przygotowywaliśmy się jednak wytrwale i z pełnym zaangażowaniem. I trzeba to głośno powiedzieć: gdyby nie klub kajakowy MEANDER i jego przecudni instruktorzy, nasza wyprawa nie byłaby możliwa. Panie Marcinie i ,,reszta spółki”- jesteście WIELCY!!! Od samego początku wierzyliście w nas. I ta wiara dodawała nam mocy. Wielkie dzięki 🙂

Zacznijmy jednak od początku. Scenariusz tej środy (a było to 5 czerwca) przewidywał wspólne zajęcia z udziałem rodziców i rodzeństwa RAFOWICZÓW. Najważniejszym wydarzeniem dnia dla RAFWICZÓW był spływ pontonami po Odrze. Głównym zadaniem do wykonania w tym czasie dla rodziców i rodzeństwa- była gra terenowa Quest, która odbywała się tuż przy rzece. Stowarzyszenie Morawskie Wrota, a dokładniej Pani Lucyna Gajda, przeprowadziła naszych rodziców przez piękną okolicę, ale to nie był tylko spacer. Uczestnicy gry terenowej odszukiwali różne miejsca, które wynikały z opisu specjalnie do tego celu przygotowanej mapki. Dużym wyzwaniem było zdobycie wieży widokowej, z której rozciągał się niesamowity widok całej okolicy. Trzeba przyznać, że dzika przyroda tego niezwykłego miejsca urzeka swym pięknem 🙂 Kolejne zadania Questa odbywały się w pełnych promieniach słońca, które tego dnia przyświecało nam wszystkim pięknie.

Pani Lucyno- piknie Pani dziękujemy 🙂

Tuż przed godziną 13.00 drogi ,,żeglujących” RAFOWICZÓW i spacerujących meandrami Odry rodziców i rodzeństwa skrzyżowały się na przystani. Był to czas, gdy nasze pontony przybiły do brzegu, na którym oczekiwali na nas nasi najbliżsi. Był to czas satysfakcji, przeżywania własnego sukcesu, radości i zadowolenia z przeżytych chwil. Wszyscy daliśmy rady, a zadanie, któremu sprostaliśmy i wyczyn- godny niejednego mistrza.

Ciąg dalszy naszego spotkania odbywał się na Campingu Europa. Każdy z nas mógł znaleźć tu miejsce i zajęcia dla siebie. Spokojna, urocza i bezpieczna okolica, z pięknym jeziorkiem, fajnym placem zabaw i pysznymi ciastami, upieczonymi przez naszych rodziców. Jak zawsze mogliśmy liczyć na naszych przyjaciół strażaków ze Straży Pożarnej w Olzie, którzy sygnałem strażackim przywitali się z nami. A potem poszły w ruch węże strażacki i woda, którą nie tylko fajnie się oglądało, ale także dobrze odczuwało na własnym ciele. Strażacy zadbali o każdy z naszych zmysłów. I trzeba przyznać, że były to bardzo przyjemne doznania zmysłowe. I za to im raz jeszcze dziękujemy 🙂 Kolejnym wyzwaniem, z którym mógł zmierzyć się każdy chętny, była przejażdżka na kucyku. Radosny mały konik pospacerował z nami po trawie.

Było cudownie. Było fantastycznie. Było radośnie, odważnie i pouczająco. I czego chcieć więcej? No może tego, aby nasza dzisiejsza historia powtórzyła się znowu 🙂 Już nad tym pracujemy…

Zdjęcia i filmiki zarejestrowane tego dnia są miłym wspomnieniem minionych chwil. POOGLĄDAJMY je 🙂