Ostatniego dnia maja nasze Rodziny spotkały się na I RAFOWSKIM Festynie Rodzinnym.

Cała dorosła RAFA dołożyła wszelkich starań, by było zabawnie, radośnie, no i oczywiście zdrowo. W przecudnej scenerii Ośrodka Rekreacyjno-Sportowego w Krostoszowicach przeżyliśmy razem fantastyczne chwile, celebrujące święto naszych Mam, Ojców oraz nas wszystkich czyli DZIECI. Chwile wypełnione muzyką, zabawą, zajęciami sportowymi, kulinarnymi… Ale zacznijmy od początku?

Jeszcze przed oficjalnym rozpoczęciem Rodzinnego RAFOWANIA nasi Rodzice spotkali, by przy wspólnym stole przygotować pyszne i zdrowe kanapki. Na specjalnie na tę okazję przygotowanym szwedzkim stole znalazły się ponadto wypieki naszych mam, a także napoje ofiarowane przez przyjaciół. W czasie, gdy Rodzice przygotowywali smakołyki, opodal nas swoje stanowisko rozbijały DMUCHAŃCE. Była to największa z możliwych ślizgawek dmuchanych. Pokonaliśmy ją!!!

Pierwszym punktem naszego Festynu było podsumowanie projektu, który realizowaliśmy w maju (WODA). Przedstawiliśmy wszystkim osiągnięcia z tego projektu, ale przede wszystkim zaprezentowaliśmy swoje talenty artystyczne (wokalne, taneczne i wiele innych). Wszyscy orzekli, że artyści z nas- niebywali ? W swoim tańcu byliśmy tak przekonywujący, że nagle na ,,parkiecie” znaleźli się wszyscy uczestnicy Festynu. Wspólny taniec ujawnił pewne niedoskonałości. Ale radą na to, było zaproszenie na warsztaty taneczne, które odbyły się zaraz po naszym występie. Warsztaty prowadził mistrz salsy- Pan Aleksander. Salsowaliśmy raz lepiej, raz gorzej. Ale zawsze z dużą radością. Zwłaszcza, że podczas naszych zmagań tanecznych dojechały do nas trzy konie. Była bryczka ciągnięta przez konia mamę, której obok towarzyszyła mała córeczka. Sam widok był niesamowity, a kontakt bezpośredni- dopełniał nasze szczęście. Kto był odważny- dosiadł również konia wierzchem. Cudownie było doświadczać wszystkimi zmysłami otaczającą przyrodę. Kto tego doświadczył mógł skorzystać z przejażdżki wojskowym, zabytkowym jeepem. Niestraszne nam były górki, podołki i doliny. Nasz wóz pokonywał każdą nierówność niebywale sprawnie. Tymczasem nasi ojcowie rozpoczęli grillowanie. Kto mógł- pomagał. W grupie wszystko dzieje się sprawniej. Nasi koledzy z Jastrzębia przygotowali dla nas warsztaty z programowania ozobotów (takich małych robocików) oraz konstrukcji stworzonych z klocków Lego. A zaprzyjaźniona grupa rekonstrukcyjna- prezentowała ekwipunek, ubiór i broń używaną dawniej. Sami mogliśmy także ,,produkować” duże bańki mydlane. Po wszystkich trudach z przyjemnością zjedliśmy ciepły posiłek. Był potrzebny, by nabrać sił do kolejnych wyzwań. W samo południe włożyliśmy na siebie ,,bańki”, ale nie te mydlane ? Nasze nogi mogły swobodnie poruszać się, ale reszta ciała podporządkowywała się ograniczonej przestrzeni gumowej ,,bańki”. To nie było łatwe, ale za to zabawne. Próbowaliśmy w ten sposób rozegrać mecz piłki nożnej. Kulminacja naszych festynowych zabaw miała słodki smak. Najpierw zajęliśmy się ,,środkiem” naszych piniat, które w ostatnim tygodniu z wielkim mozołem przygotowywaliśmy. Była piniata Angry Birds, piniata świnka, piniata dziewczynka i piniata pingwin. A w środku pyszne słodkości dla każdego z nas. Tak samo pyszne jak czekoladowa fontanna, która była kolejną niespodzianką tego dnia.

To był NIEZWYKŁY DZIEŃ. Nieprawdaż?