Dzisiaj (19 VI) po RAFOWSKU braliśmy udział w nieoficjalnym zakończeniu roku szkolnego. Nasze Panie (no i pan Marcin) przygotowały mnóstwo atrakcji i niespodzianek. Na wesoło. Przy dobrym żarełku. Ze wspólną zabawą. I czego tu jeszcze nie było…

Nasz festyn rozpoczęła Pani Dyrektor, a zapalenie ogniska było symbolem początku festynu. Stoły uginały się od pyszności. Były pyszne ciasta upieczone przez naszych rodziców. Każdy z nas mógł na własny sposób przygotować gofra. Truskawki dodawały nie tylko uroku, ale także aromatu i pyszności 🙂 Dobrym orzeźwieniem na towarzyszący nam upał był zimny arbuz i napój z soku z czarnego bzu z dodatkiem mięty. Pychota 🙂

Kto chciał ( a było nas wielu) mógł samodzielnie (no może niektórzy przy lekkim wsparciu pana Marcina) upiec na ogniu kiełbasę. Niektórzy z nas, z kiełbasy i bułki tworzyli gigantycznego hod-doga 🙂 No i jeszcze pyszna zapiekanka. Nieźle, no nie!?

Ale jedzonko to nie wszystko. Przy dobrej muzyce bawiliśmy się przednio. Chusta jak zawsze urozmaicała nam te zabawę. Przyjemnie było też pobiwakować na kocu, z koleżankami i kolegami.

A… Jeszcze chętnie wcinaliśmy watę cukrową. Czy wiecie jak Igor nazwał maszynę do tworzenia waty cukrowej? WATOMAT!!! Super no nie?

Punktem kulminacyjnym był wspólny tegoroczny taniec. Ostatni raz w tym roku zatańczyliśmy Ciu  Ciu Ła 🙂 A potem całą naszą energię przekierowaliśmy na piniaty. Nie było łatwo, ale warto! Mnóstwo pysznych cukierków wysypało się z niej 🙂

A nie mówiliśmy, że było po RAFOWSKU?

ZOBACZCIE co to był za dzień.

Przed nami uroczystość zakończenia roku szkolnego. Też po RAFOWSKU, ale tym razem z pełną elegancją. O tym opowiemy Wam następnym razem 🙂